Ryzyko objawowych zakażeń wirusem gorączki Zachodniego Nilu, który wykryto u ptaków krukowatych na terenie Warszawy, jest w Polsce bardzo niskie. Człowiek nie może się zarazić od drugiego człowieka poprzez kaszel, kichanie czy dotyk - powiedział PAP Marek Waszczewski, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Sanitarnego.
„Nie ma w tym momencie żadnego powodu do niepokoju” – zapewnił w rozmowie z PAP Marek Waszczewski, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Sanitarnego. Jak podkreślił, trzeba po prostu zachowywać zdrowe zasady higieny.
We wtorek Główny Lekarz Weterynarii i Główny Inspektor Sanitarny we wspólnym komunikacie podali, że w pięciu z siedmiu próbek pochodzących od wron siwych w Warszawie stwierdzono obecność materiału genetycznego wirusa Gorączki Zachodniego Nilu. Badania wykonano, ponieważ od kilku tygodni w stolicy i okolicach umierają ptaki krukowate – wrony, kawki i sroki. Wcześniej wykluczono dwie choroby wirusowe, tj. ptasią grypę oraz rzekomy pomór drobiu.
Gorączka Zachodniego Nilu jest chorobą wirusową odzwierzęcą. "Człowiek nie może się zarazić od drugiego człowieka poprzez kaszel, kichanie czy dotyk. Dlatego w aktualnej sytuacji ryzyko zakażeń wirusem gorączki Zachodniego Nilu w naszym kraju należy uznać za bardzo niskie” – wyjaśnił PAP rzecznik prasowy GIS. Dodał, że wirus ten przenosi się głównie za pośrednictwem owadów krwiopijnych, jak komary czy meszki. Najczęstszym wektorem tej choroby jest komar z gatunku Culex pipiens, występujący powszechnie w Europie.
Waszczewski przypomniał, że infekcja tym wirusem ma w zdecydowanej większości u ludzi przebieg bezobjawowy. „Tylko u 20 proc. pacjentów pojawiają się objawy. Infekcja ma wówczas nagły początek, pojawia się gorączka, bóle głowy, pleców, mięśni, bóle brzucha i biegunka, może wystąpić wysypka. I jeżeli jakiekolwiek objawy, które u siebie obserwujemy nas zaniepokoją, oczywiście powinniśmy jak najszybciej skontaktować się z lekarzem” – wyjaśnił rzecznik prasowy GIS. U 1 proc. gorączka Zachodniego Nilu może mieć przebieg ciężki z objawami neurologicznymi.
Waszczewski zaznaczył, że podczas postępowania z martwymi zwierzętami należy zachować ostrożność. Nie powinniśmy dotykać żadnych martwych zwierząt. „Osoby, które nie zajmują się tym zawodowo, powinny unikać kontaktu z martwymi zwierzętami, np. ptakami; natomiast osoby, które zawodowo odpowiadają za kwestie związane z utrzymaniem czystości w przestrzeni publicznej, powinny używać środków ochrony osobistej, czyli rękawic, maseczek ochronnych i okularów” – tłumaczył rzecznik prasowy GIS.
Dodał, że również w kontakcie ze zwierzętami domowymi (w tym kotami, psami), zwłaszcza jeśli wychodzą poza dom, powinniśmy zachować racjonalne zasady higieny.
„Jeżeli napotkamy ptaki dziwnie się zachowujące czy martwe, należy zawiadomić odpowiednie organy w danej gminie. W Warszawie na przykład można to zrobić dzwoniąc do Straży Miejskiej czy na numer Centrum Kontaktu 19115” – przypomniał rzecznik GIS. Dodał, że bezpieczne usuwanie martwych zwierząt z przestrzeni publicznej należy do zadań własnych samorządu terytorialnego.
Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (European Centre for Disease Prevention and Control) podaje na swojej stronie internetowej, że sezonowy wzrost zakażeń wirusem gorączki Zachodniego Nilu u ludzi jest w tym w roku obserwowany w Europie od lipca.
Na dzień 31 lipca 2024 r. odnotowano 69 takich zakażeń w 8 krajach Europy, takich jak: Grecja (31), Włochy (25), Hiszpania (5), Austria (2), Węgry (2), Serbia (2) oraz Francja i Rumunia (po jednym). Łączna liczba zgonów z powodu tej choroby wyniosła osiem – w Grecji, we Włoszech i w Hiszpanii.
Zgodnie z zaleceniami ECDC ochrona przed zakażeniem wirusem gorączki Zachodniego Nilu to przede wszystkim ochrona przed ukąszeniami komarów, tj. stosowanie skutecznych repelentów, ubrań zakrywających większość ciała oraz spanie w pomieszczeniach zabezpieczonych przed wlatywaniem komarów. (PAP)
Wirus Zachodniego Nilu generalnie nie przenosi się z człowieka na człowieka; przenoszą go owady, takie jak komary czy meszki - powiedział PAP Jakub Kubacki, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii.
"Do tej pory w Polsce nie odnotowaliśmy przypadków zachorowań zwierząt na chorobę wywołaną przez tego wirusa, co nie zmienia faktu, że badania tej jednostki chorobowej (gorączka Zachodniego Nilu - PAP) i tego patogenu w Polsce były prowadzone już w latach 90. Choroba ta bardzo często, bo w 80 proc. przypadków, przebiega bezobjawowo u zwierząt, stąd też nie była diagnozowana do tej pory. A wirus ten jest powszechny w środowisku" - zwrócił uwagę lek. wet. Jakub Kubacki, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii ds. Zdrowia i Ochrony Zwierząt, Granic oraz Laboratoriów.
Od kilku tygodni w stolicy obserwowany jest masowy pomór ptaków krukowatych - wron siwych, kawek i srok. Przeprowadzone wcześniej badania wykluczyły rzekomy pomór drobiu i ptasią grypę. "Jeśli chodzi o dzikie ptaki krukowate, z siedmiu próbek, które zostały zebrane w drugiej turze, pięć dało wyniki dodatnie w kierunku zakażenia wirusem Zachodniego Nilu" - zrelacjonował Kubacki.
Obecność wirusa Zachodniego Nilu została potwierdzona przez referencyjne unijne laboratorium w Paryżu - taka procedura, jak zaznaczył lekarz weterynarii - dotyczy jednostek chorobowych, które nie były wcześniej zgłaszane na terenie kraju.
"Jeżeli mamy do czynienia z jednostkami chorobowymi, typu wysoce zjadliwa grypa ptaków czy afrykański pomór świń, to nasze krajowe laboratorium referencyjne w instytucie weterynaryjnym w Puławach potwierdza wyniki dodatnie uzyskane w laboratoriach zakładów higieny weterynaryjnej. W przypadku wirusa Zachodniego Nilu, który został stwierdzony w PIW w Puławach, wynik został wysłany do potwierdzenia do europejskiego laboratorium referencyjnego" - powiedział Kubacki.
Lekarz weterynarii zapewnił, że wirus generalnie nie przenosi się z człowieka na człowieka. "Jedynym wektorem są owady hematofagiczne, czyli popularnie mówiąc krwiopijne, tak jak kuczmany, meszki, ślepaki czy komary. Te są wskazane jako główny wektor przenoszenia wirusa z tego względu, że występują w określonym krótkim czasie w ciągu roku - od późnej wiosny do jesieni; aby się pojawiły, musi być odpowiednia wilgotność i dość wysoka temperatura. Są bardzo powszechne i są wskazywane jako główny wektor przenoszenia tej choroby. Człowiek może się zarazić operując materiałem zakaźnym, choć jest to zdecydowanie sytuacja incydentalna. Jednak rekomendowane jest używanie rękawiczek jednorazowych, maseczki na usta i nos i okularów osłaniających oczy przez osoby operujące materiałem potencjalnie zakaźnym. Osoby postronne nie powinny dotykać padłych lub chorych ptaków" - zaznaczył Kubacki.
Specjalista doprecyzował, że co prawda - w szczególnych przypadkach - możliwe jest także bezpośrednie zakażenie człowiek–człowiek - podczas przetaczania krwi oraz transplantacji organów, natomiast nie dojdzie do zakażenia np. drogą kropelkową poprzez spożywanie posiłków ze wspólnych naczyń czy kichnięcie.
Jeśli chodzi o zwierzęta domowe, jak psy czy koty, to - według lekarza weterynarii - one również mogą być narażone na zakażenie wirusem Zachodniego Nilu. "Proszę jednak pamiętać, że aby do tego zakażenia doszło, to najpierw wektor, czyli owad krwiopijny, musi znaleźć źródło zakażenia, czyli ptaka już zarażonego wirusem, i mechanicznie przenieść tego wirusa na zwierzaka. Ale środki powszechnie używane przeciwko kleszczom czy pchłom u zwierząt domowych dosyć skutecznie zabezpieczają przed insektami, a więc również przed tym wirusem" - zwrócił uwagę.
Podkreślił, że generalnie zakłada się, iż wirus rozprzestrzenia się głównie dzięki migracjom dzikich ptaków - "ponieważ ich czas życia jest zdecydowanie dłuższy, a zasięg nieporównywalnie większy od zasięgu lotu komarów; przemierzają one co najmniej dwa kontynenty, czasami zahaczając o trzy, bo od Afryki, przez Azję, po Europę i z miejsc, w których wirus występuje endemicznie może być przenoszony podczas sezonowych migracji ptaków".
Gorączka Zachodniego Nilu jest chorobą wirusową, odzwierzęcą, która zgodnie z załącznikiem do rozporządzenia wykonawczego Komisji (UE) 2018/1882 z dnia 3 grudnia 2018 r. jest chorobą kategorii „E”, co oznacza, że dla tej jednostki chorobowej istnieje obowiązek powiadamiania i sprawozdawczości oraz obowiązek nadzoru. Polega on na obserwacji stanu zdrowia i zachowania zwierząt oraz zwracanie uwagi na nietypową śmiertelność wśród zwierząt z gatunków koniowatych oraz ptaków.
U większości ludzi (80 proc.) zakażenie wirusem Zachodniego Nilu ma przebieg bezobjawowy. Objawy występują tylko u ok. 20 proc. zakażonych pacjentów, w tym, u jednej na ok. 150 osób zakażonych, choroba przebiega pod postacią neuroinfekcji z zajęciem centralnego układu nerwowego. Śmiertelność w tej postaci zakażenia wynosi około 10 proc.
"W aktualnej sytuacji ryzyko objawowych zakażeń u ludzi na terenie naszego kraju należy uznać za niskie" - poinformował wspólnie GLW i GIS. (PAP)
Źródło: naukawpolsce.pl, Joanna Morga
jjj/ bar/ jpn/